niedziela, 14 lutego 2016

Wywiad Nr 4 dla portalu internetowego "Mam Business" (Publikacja: 2015-12-29 )

Polka założyła firmę we Włoszech: zabierają tu 50% dochodów

Poleć znajomemu Wydrukuj artykuł Subskrbcja RSS
Zródło:
2015-12-29
We Włoszech około 50% dochodów przedsiębiorca oddaje państwu w postaci składek i podatków. Jednocześnie prawo do publicznych świadczeń mają wszyscy obywatele także imigranci. Istnieje tu ogromna szara strefa, którą utrzymują m.in. przedsiębiorcy. W urzędach bardzo przydają się znajomości, gdyż jest to głęboko zakorzenione we włoskiej mentalności - mówi Barbara Sandra Pawlukiewicz, prowadząca firmę ŚlubwRzymie.com. Polka od kilkunastu lat mieszkająca we Włoszech zajmuje się fotografią i organizacją ślubów dla obcokrajowców. Jaka sama mówi, obciążenia dla przedsiębiorców są tak duże, że rozważa przenisienie firmy do Polski.
 
Od kiedy mieszka Pani we Włoszech i jak to się stało, że wyjechała Pani z Polski? 
 Tak jak w przypadku większości historii związków małżeńskich polsko-włoskich, wyszłam za mąż za Włocha i wyjechałam do Włoch w 1999 roku. Były to trochę inne czasy. Różnica rozwoju gospodarczo-ekonomicznego pomiędzy Polską i Włochami była jeszcze ogromna. W tamtym okresie w Polsce kończyłam studia, pracowałam i szukałam inspiracji do działania na przyszłość.
 
Czy od początku pobytu na emigracji postawiła Pani na własny biznes? A może początkowo była to praca na etacie?
 Na początku pobytu podejmowałam wszystkie prace. Pierwsze zatrudnienie podjęłam w fabryce czekoladek. Potem był wyjazd do Kanady, powrót do Włoch i praca stała na etacie w firmie Ceva Logistics. Pracuję tam do dziś już tylko na pół-etatu. W ten sposób mam więcej czasu dla rodziny i mojej firmy. 
 
Skąd decyzja o założeniu własnej firmy na emigracji?
 Po 7 latach życia w biurze od 8:00 do 20:00 młody człowiek się wypala i rozpoczyna rozmyślać czy to co dotychczas robi chce wykonywać do końca kariery. U mnie ten moment przyszedł w wieku 33 lat. Zastanawiałam się, czy postawić na rodzinę, mieć dzieci i uporządkować życie, czy gonić z teczką za nowymi stanowiskami, pracując zawsze dla zysków dla innych. Postanowiliśmy z mężem zacząć robić to co lubimy i tym pomysłem była na początku fotografia. 
 
Na czym polega Państwa działalność we Włoszech?
 Od 8 lat zajmujemy się usługami fotograficznymi. Współpracujemy na stałe z włoskimi organizatorami ślubów i wesel. To oni są dla nas źródłem większości zleceń. Zdobywając doświadczenie i kontakty do fotografii doszła działalność związana z organizacją ślubów i wesel we Włoszech. Z rok na rok coraz więcej młodych par z Polski i innych krajów decyduje się na zawarcie związku małżeńskiego za granicą. Włochy mają bardzo ciekawą ofertę turystyczną i postanowiliśmy to wykorzystać.
 
Nie było problemów na początku jeżeli chodzi o formalności? 
 Na szczęście moja działalność jest łączona z pracą na etacie dzięki czemu mam uproszczoną księgowość i upusty w opłatach na świadczenia socjalne i podatki. Strzałem w dziesiątkę było powierzenie księgowości znajomym. We Włoszech niestety należy zawsze polegać na znajomościach. Mają to bardzo głęboko zakorzenione w mentalności. Nie muszę odwiedzać urzędów, gdyż moje usługi skierowane są do klientów indywidualnych. Jeśli mam do załatwienia formalności mam od tego księgowego, który robi to za mnie. Jest to duże ułatwienie, gdyż z relacji moich znajomych wiem, że załatwianie formalności we włoskich urzędach to niełatwa sztuka.

Z Pani doświadczenia, jaki jest ogólny klimat, warunki do prowadzenia działalności w tym kraju? Jakie są plusy i minusy? Czegoś Pani brakuje albo coś Pani bardzo odpowiada? 
Włochy obecnie wchodzą w okres stagnacji i kryzysu, tak jak cała Europa Zachodnia. Włosi staja się jednym ze starszych narodów na starym kontynencie. Ludzie zakładają związki małżeńskie bardzo późno lub wcale, pozostając w wolnych związkach. Zauważyliśmy, że mamy coraz mniej Włochów wśród klientów, natomiast coraz więcej obcokrajowców, w tym Polaków. Otwierają się nowe rynki jak np. turecki. Zamożni obywatele tego kraju coraz częściej przyjeżdżają do Włoch, aby zawrzeć tu związek małżeński. Są więc kolejne szanse biznesowe i nie możemy narzekać.  
 
Jak się nazywa na we Wloszech odpowiednik polskiego ZUS-u? W jakiej wysokości składki odprowadza firma? Czy jest to poważne obciążenie? Co przedsiębiorca otrzymuje w zamian? 
 We Włoszech odpowiednik ZUS nazywa się INPS (Istituto Nazionale della Previdenza Sociale)składki są bardzo wysokie ponieważ obejmują prawie 30% +/- dochodu. Jesteśmy zobowiązani odprowadzać tak wysokie świadczenia a w zamian dostajemy usługi takie same jak wszyscy. We Włoszech prawo do publicznych świadczeń mają wszyscy obywatele, obcokrajowcy i inni którzy są zameldowani we Włoszech. Nie ma tak jak w Polsce, że tylko ci co opłacają składki i mają uprawnienia. W takiej sytuacji ja która odprowadzam składki i emigrant który uzyskał stałe zameldowanie, mamy takie same prawa do świadczeń zdrowotnych, ale obowiązki niestety nie. Ja jestem zmuszona pracować legalnie a inni najczęściej pracują nielegalnie, na czarno. W Włoszech istnieje olbrzymia szara strefa, co oznacza, że jest bardzo dużo osób, które nie płacą obowiązkowych składek ubezpieczeniowych. Ciężar utrzymania systemu ponoszą więc osoby pracujące legalnie lub prowadzące działalność gospodarczą.  
 
Jakie stawki podatku płaci osoba prowadząca jednoosobową działalność? Czy wysokość podatków to ważna bariera dla przedsiębiorcy we Włoszech a może czynnik, który zachęca do rozpoczynania przygody z biznesem w tym kraju?
Podatek od usług obecnie we Włoszech wynosi 23%. Ja otworzyłam moją działalność na uprzywilejowanych warunkach z uproszczoną księgowością. Jak już powiedziałam, dzięki temu mam upusty w opłatach na świadczenia i w podatkach. Niestety jeśli nic się zmieni za 2 lata rozważam przeniesienie mojej działalności gospodarcza do Polski. Sumując składki i podatek to około 50% wszystkich dochodów zabiera państwo.  To jest też przyczyną tego, że Włochy nie są państwem zachęcającym do inwestycji i zakładania biznesu. 

1 komentarz:

  1. Hello z Mauritiusa :-) Niełatwo radzić sobie samemu na obczyźnie... sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy nie ma się lokalnych znajomości. Coś o tym wiem :-) Podobnie jak Barbara, siedzę w branży ślubnej. Trochę u nas inaczej niż w Europie, inne podatki, księgowość, inny sposób prowadzenia interesów. Różnice kulturowe są olbrzymie, więc zapominamy o okcydentalnym pojmowaniu świata bo... inaczej się nie da. Jedno jest pewne: na Mauritiusie business jest niemiłosierny. Powrzechnie wiadomo, że to raj podatkowy. Nie tak do końca. To prawda, że mamy tylko 15% podatku dochodowego, ale życie jest okropnie drogie... chyba, że ktoś ma ochotę spać na plaży i jeść suchy ryż na okrągło. Aby zacząć cokolwiek, należy udokumentować nie tylko umiejętności i przedstawić solidny businessplan, ale przede wszystkim dobrze wypełnione konto i planing konkretnych zamówień. Potem posuwasz się do przodu lub giniesz (czytaj pakujesz manatki i wracasz). A jednak jest tu coś, co urzeka... Powtarzam za tubylcami: "welcome in paradis"...
    http://slubmauritius.com

    OdpowiedzUsuń